Wtorek, 4 lipca Jet-Lagged
Na zewnątrz lotniska poczułem zapach papierosów, ponieważ wczoraj wieczorem na lotnisku odbywała się impreza z udziałem tłumu nałogowych palaczy – rano powietrze nie było jeszcze w pełni oczyszczone; później zdałem sobie sprawę, że tak pachniało powietrze w Pekinie z powodu smogu.
Z lotniska pojechaliśmy chińskim samochodem elektrycznym BYD z hieroglifem jako logo z przodu. Nasi gospodarze czekali na pozwolenie na prowadzenie samochodu w Pekinie przez 10 lat, ale nie udało im się wygrać na loterii; bez pozwolenia mogli jeździć po Pekinie tylko kilka dni w roku. Dopiero w zeszłym roku zostali wybrani do otrzymania pozwolenia – ale tylko na samochód elektryczny, w ten sposób kupili samochód elektryczny. Powiedziano mi, że BYD jest teraz głównym konkurentem Tesli w Chinach. Nie ma trybu autopilota, ale autopilot Tesli i tak jest obecnie zakazany w Chinach.
Na lunch zjedliśmy Xian’r-bing – to rodzaj pierogów w płaskiej formie, z mięsem i selerem.
Ustaliliśmy, że spotkamy się około 18:30 na kolacji. Potem długo wyczekiwany sen. Tak łatwo zasnąłem w 15 sekund, że nie przypominam sobie, żebym obudził się tak późno o umówionej godzinie. Zapłaciłbym pieniądze, żeby moje oczy były zamknięte przez kolejne 5 minut.
Jedliśmy hotpot w pokoju bez okien, ale ze specjalnym dodatkowym pokojem dla dzieci. Nasze jedyne dziecko było całkiem szczęśliwe w tym pokoju, zupełnie jak kot bawiący się zabawką. Miejsce wyglądało jak jeden z lokali we Flushing w Queens – to samo menu, dekoracje, ustawienie. Była nawet półka z książkami, która po bliższym przyjrzeniu się okazała się zawierać tylko fałszywe książki – puste pudełka z nadrukowanymi etykietami. Okazało się, że to pekiński zwyczaj – tak jak Nowy Jork jest winny fałszywych roślin, tak Pekin jest winny fałszywych półek z książkami.
Po hotpocie M pokazał nam świeżą zieloną herbatę zebraną w kwietniu i przechowywaną od tego czasu w lodówce. Herbatę parzymy w dzbanku na bambusowej podstawce umieszczonej na tacy. Pierwszy napar został wykorzystany do opłukania i ogrzania filiżanek, a następnie wrzucony pod bambusowy stojak na tacy. Drugie zalanie smakowało po prostu niesamowicie – w niczym nie przypominało zielonej herbaty, której próbowałem wcześniej: subtelny przyjemny aromat dziwnych chwastów i ciekawe smaki wraz z subtelnym rozpoznawalnym smakiem zielonej herbaty.
Następnie próbowałem skonfigurować Internet. Tak jak jest, chiński Internet wydaje się niedopuszczalnie ułomny – nie tylko wszystkie usługi Google, ale nawet blogi Medium są zablokowane. Nawiasem mówiąc, Apple jest w porządku. Przed wyjazdem skonfigurowałem mój router w Nowym Jorku jako serwer VPN, więc zastanawiałem się, jak wolne będzie korzystanie z niego z Chin. Więc tak, było wolno. Ping wynosił 800 ms, czyli prawie sekundę. Co gorsza, prędkość pobierania była wyraźnie wolniejsza z jakiegoś powodu – to jest poza moim zrozumieniem. Rozumiem opóźnienie w odpowiedzi z powodu konieczności udania się do Nowego Jorku, a następnie otrzymania odpowiedzi i odesłania jej z powrotem – ale dlaczego wpływa to na prędkość pobierania, nie rozumiem. Być może mój router jest po prostu głupi. Jest powolny i na razie jest w porządku.
Łóżko przed 11.